niedziela, 23 marca 2014

Rosyjskie spełnienie marzeń?

Czy może jednak nie?

Jak sądzę, większość włosomaniaczek, gdy tylko usłyszy słowa ''Babuszka Agafia'' ma z tym związane wspomnienia. Odżywki te zdobyły szturmem blogosferę oraz półki w łazienkach większości dziewczyn dbających o włosy. Czy u mnie zdała egzamin? Zaraz się przekonacie.

Na Balsam na kwiatowym propolisie miałam chętkę przez długi czas. Skład - dla mnie wymarzony, zero parabenów, zero SLS. Tylko brać, i od razu kupować hurtową ilość. Więc gdy się nadarzyła okazja do zakupu Babuszki Agafii w przystępnej cenie (około 14zł), nie zawahałam się, i stałam się oto jej właścicielką.
Smukła butelka mieści w sobie 600 ml produktu, jednak balsam sam w sobie wydajnością nie grzeszy. Na ogromny plus oceniam tutaj zamknięcie, wygodny ''pstryczek'' pozwala na szybkie obsługiwanie butelki. Jest ona zrobiona z dosyć twardego plastiku, ale na szczęście jest delikatnie zmatowiona, dzięki czemu nie wyślizguje się z rąk.

Sam balsam jest delikatnie różowego koloru, pachnie pięknie - dla mnie lekkimi kwiatami i domem mojej babci. Niestety, jest dosyć rzadki, lubi przelewać się przez palce. Przez to, że jest on takiej konsystencji, jest po prostu mało wydajny, ale rekompensuje nam to objętość butelki.
Znajdziemy w nim takie składniki jak:
- Żywica sosny długoigielnej 
- Wosk pszczeli 
- Pyłek kwiatowy 
- Olej z rumianku rzymskiego 
- Róża stulistna
- Smółka z szyszek chmielowych 
- Miód wielokwiatowy
- Organiczny wosk kwiatowy
- Wiązówka błotna
- Verbena 
- Wyciąg z propolisu 
Tylko leżeć i piać z zachwytu. Jednak działanie tej odżywki nie pozwala mi na to.  Po nałożeniu mam wrażenie, że moje pukle ją pochłaniają w tempie ekspresowym, przez co mam wrażenie, że nie nałożyłam odżywki. Po użyciu jej, włosy są lekkie, sypkie oraz zupełnie niedociążone. Mam wrażenie wszędzie latających kłaczków, każdy jest wykręcony w inną stronę, a co gorsza, spowodowała lekki przesusz. Podejrzewam, że to sprawka ziół, które nie wszystkim podchodzą. 

Wiem jednak, że ta odżywka podeszła wielu osobom, ogrom Włosomaniaczek sobie ją chwali. Niestety, ja nie mogę. Jest to moje drobne rozczarowanie włosowe, ale jak wiadomo, im ktoś się bardziej na coś napali, tym gorzej wyjdzie ;) Jeśli któraś z Was będzie chciała spróbować tego balsamu, mogę zrobić odlewkę, aby spróbować, czy wam podejdzie.

A oto moje włosy naturalnie o poranku, bez żadnej stylizacji, przeczesane Tangle Teezerem :)

A tymczasem, życzę miłego wieczoru wszystkim :)
Amanda

czwartek, 20 marca 2014

No to jestem...

Tak jak w tytule: oto i ja pojawiłam się w blogosferze. Planowałam to od dosyć dawna, ale raz nie miałam siły, drugim razem - zupełnie pomysłu, jak się za to zabrać, a jeszcze kolejnym po prostu odwagi do wzięcia tego w swoje ręce. Jednak dzisiaj mi się udało. I jestem z siebie dumna.

Jestem włosomaniaczką. Świadomą pielęgnacją włosów zajmuję się od ponad roku, oczywiście za sprawą Anwen. Kiedyś zapewne odpiszę dokładnie, jak do tego doszło, że zrezygnowałam z drogeryjnych szamponów, fryzjerów oraz degażówek. Od tego czasu też bardziej zaczęłam interesować się składem kosmetyków, dopiero zwróciłam uwagę, że sporo rzeczy mnie uczula.


Mam dosyć wrażliwą skórę, łatwo u mnie o podrażnienia. Nie inaczej jest ze skórą głowy - skalp mam bardzo często podrażniony do tego stopnia, że pojawiają się na nim bąbelki. Najczęściej po jakimś SLS-ie

To o nie staram się dbać jak najbardziej, i pokazać, że je kocham :)

Oto i moje początki. Mam nadzieję, że wystarczy mi chęci, tematów i trochę zdolności do poprowadzenia tego bloga. Oczywiście, jeśli ktokolwiek będzie miał jakieś uwagi dotyczące mojego stylu pisania lub tematyki, z chęcią się z tym zapoznam.


Pozdrawiam, i życzę miłego dnia,

Amanda