Tak było też z maską firmy Ziaja.
Masło kakaowe - maska do włosów wygładzająca będzie nas kosztowała około 6-7zł. Ja za swoją zapłaciłam 6.40zł w firmowym sklepie Ziai (Białystok, centrum handlowe Alfa)
Za tę kwotę mamy 200ml maski w solidnym pudełeczku, zaklejonym srebrną folią (w ostatnim wpisie piałam z zachwytu zabezpieczania kosmetyków przed otwieraniem w ten sposób). Opakowanie jest bardzo praktyczne, bez problemu możemy wydobyć kosmetyk do ostatnich kropli, bez zbędnego męczenia się z rozcinaniem opakowań, grzebaniem się w nich i sprawianiem sobie dodatkowych problemów. Po zużyciu kosmetyku używam go do przechowywania masek do włosów DIY, oraz do kosmetyków, których oryginalne opakowania się potłukły/zniszczyły.
Po usunięciu folii zabezpieczającej przywita nas piękny zapach. Zapach... kokosa. Tak, nie pomyliliście się, czytając to. Masło kakaowe nie ma w sobie ani nuty czekolady, kakao. Niesamowicie pachnie kokosem znanym nam z kosmetyków i jogurtów kokosowych. Dla mnie to ogromny plus, uwielbiam tę woń.
Maska ma konsystencję lekkiego budyniu, wygodnie nakłada się na włosy, nie spływa z nich i nie sprawia problemów. Jej forma bardzo mi się podoba, jest to duży plus.
Sam producent mówi o niej i obiecuje:
INCI: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride , Dimethicone, Behentrimonium Chloride, Isopropyl Myristate, Polyquaternium-10, Theobroma Cacao (Cocoa), Seed butter, Panthenol, Sodium Benzoate, Parfum, Citric Acid.
Hmm... skład jest mi ciężko ocenić. Mamy tutaj emolienty, humektanty oraz dwa obiecane składniki. Jednak jest spory minus - Behentrimonium Chloride jest składnikiem, który może podrażnić wrażliwców. Jego maksymalne dopuszczalne stężenie to 0,1%, więc obiecane masło kakaowe mamy w bardzo znikomej ilości.
Przechodząc do samego działania - ta maska należy do kosmetyków, które albo kochamy, albo nienawidzimy. Po pierwszym użyciu byłam wściekła, rozczarowana i nastawiona bardzo na NIE. Włosy wyglądały jak połączenie miotły i siana, splątane, wołające o pomstę do nieba. Wrzuciłam go gdzieś głęboko w szafkę. Przeleżał tam koło miesiąca, do dnia, kiedy nie miałam żadnej maski, a coś nałożyć musiałam. Postanowiłam ją wzbogacić o olej sezamowy i kilka kropli soku aloesowego. Nałożyłam na godzinę, spłukałam i wysuszyłam włosy. Efektem byłam zachwycona - włosy miękkie, delikatne, pięknie pachnące i dopieszczone.
Ta maska jest wielką niewiadomą - może okazać się ogromnym pozytywem, a może być największym rozczarowaniem. Ja zaryzykowałam, i opłaciło mi się to. W waszych rękach (i portfelach) jest decyzja na temat tej maski :)
Pozdrawiam,
Amanda :)
Nie mam tej wersji, za to wielbię tą wygładzającą do włosów niesfornych, w biało fioletowym opakowaniu :)
OdpowiedzUsuńTamte to pewny zakup, że są dobre :)
Usuńśrednio lubię ziaję i staram się nic nie kupować z tej firmy
OdpowiedzUsuńTrafiłaś na jakieś słabe kosmetyki z ich firmy? :)
Usuńniestety kosmetyki do włosów od ziaji jakos mi nie służą :(
OdpowiedzUsuńTak jak napisałam, jedni je kochają, a inni nienawidzą :)
UsuńNie mam aktualnie żadnych kosmetyków z Ziaji. Może kiedyś coś kupię, ale chwilowo muszę zużyć to co już mam. :D
OdpowiedzUsuńDuże zapasy?:)
Usuńu mnie stacjonarnie ciężko dostać maski do włosów z Ziaji :(
OdpowiedzUsuńA w małych, osiedlowych sklepikach?
Usuńsuper recenzja, bardzo sie zgadzam, ze jest niewiadoma. :) ja osobiscie procz zapachu nie zauwazylam NIC spektakularnego
OdpowiedzUsuń